Ten tekst to praktycznie jedyna taka szansa. Jedyna okazja aby zrobić coś, co prawdziwy biegacz robi bardzo rzadko, czyli odwrócić się i spojrzenie na to co za nami… Ten rok był wyjątkowy pod kilkoma względami, a najważniejszy chyba jest taki, że minął tak strasznie szybko. Naprawdę, w swojej pamięci mam jeszcze świeżo jego początek, wydarzenia ze stycznia i lutego a tu już praktycznie dobiegamy do mety. Niesamowicie, jak ten czas szybko popierdziela! 🙂
Po pierwsze, 2016 to już drugi rok istnienia On The Move. Niemowlak wyrósł, ma już prawie dwa latka, nauczył się chodzić, a teraz zaczyna powoli mówić 🙂 Obserwuje go już ponad 10.000 Moversów, którzy są po prostu niesamowici! To od Was czerpię motywację, siłę i chęć aby codziennie rano zrywać się z ciepłego łóżka i ruszać na trening. Społeczność Moversów jest silna, aktywna i zaangażowana to daje świetny prognostyk na kolejny rok, w którym chciałbym jeszcze bardziej wciągnąć Was do współpracy przy współtworzeniu On The Move, ale o tym już wkrótce… Dziękuję bardzo za to, że wciąż jesteście ze mną!
Po drugie, udało się w tym roku po raz kolejny wybiegać ponad 2500 kilometrów i praktycznie przez dwanaście miesięcy pozostawać w pełnej aktywności,co cieszy niezmiernie. Po raz kolejny nie robiłem dłuższych roztrenowań, a jedynie mikro cykle odpoczynku, które w moim przypadku sprawują się doskonale. Aktywne bieganie przez cały rok ma swoje ogromne zalety i nie wyobrażam sobie życia bez niego, tym bardziej, że każda z pór roku ma swój wyjątkowy wspaniały klimat. Aż żal odpuszczać którąkolwiek 🙂
W tym roku świętowałem okrągłą rocznicę pięciu lat od kiedy zacząłem biegać i jednocześnie cieszyłem się z przekroczenia 10.000 wybieganych kilometrów. Pasja trwa w najlepsze, daje mi wciąż ogromną satysfakcję i nie zamierzam z niej rezygnować. Co więcej, otwieram się na nowe alternatywne formy uprawiania tego sportu. Biegi Ultra, długie crossy to kierunek w którym chciałbym pójść w zbliżających się miesiącach. Po prostu czuję, że będzie świetnie! 🙂
Po raz kolejny zgodnie z tradycją ostatnich lat, udało mi się w trakcie roku pobiec Maraton poza granicami kraju. Tym razem walka na gorącej Portugalskiej ziemi i cudowna Lizbona. Wciąż mega kręci mnie styl Run’n’Travel i nie wyobrażam sobie zwiedzania nowych miejsc bez połączenia tego z aktywnym bieganiem. Na początku tego roku udało się także biegowo zwiedzić zachodnie wybrzeże USA a wizyty i poznawanie biegowych ścieżek w Los Angeles, Las Vegas i magicznym San Francisco to jedna z najlepszych wypraw, jakie udało mi się odbyć w życiu. Ja tam jeszcze wrócę! 🙂
Odpukać, praktycznie cały rok udało się przetrwać bez poważnej kontuzji, co niestety było bolączką w poprzednich latach. Achillesy w 2013 i 2014, ITBS który wyłączył mnie z treningu na prawie dwa miesiące po maratonie w Oslo w 2015 nie dokuczały w trakcie ostatnich 12 miesięcy. Tego zdecydowanie sobie życzę na przyszłe dni, bo nie ma nic gorszego niż fizyczna niemoc kiedy dusza chce biegać a ciało na to nie pozwala. Jak mówi stare biegowe przysłowie, uważasz że trudno zacząć biegać? To spróbuj przestać!
Wreszcie, to właśnie dzięki bieganiu poznałem całą gromadę nowych wspaniałych, wyjątkowych cudownych ludzi, którzy stanowią dla mnie motywację, wsparcie i biegową rodzinę. Wy wiecie kim jesteście! Na każdych zawodach mam okazję porozmawiać z nowymi osobami, które śledzą bloga, dyskutują na Fanpage, a historia każdego z nich stanowi oddzielny gotowy scenariusz na dobry film albo ciekawą książkę. Jesteście WIELCY!
Nadchodzący 2017 zapowiada się bardzo aktywnie i bardzo ciekawie. Kierunek biegi Ultra start w czerwcu w biegu na Śnieżkę, próba dorzucenia kolejnych majorsów do startów maratońskich (zapisuję się na Nowy York, do trzech razy sztuka!) Poważnie rozważam też kupienie na wiosnę mojej pierwszej szosy i dołączenie roweru jako kolejnej aktywności ruchowej. Do tego dużo pomysłów na aktywizacji Moversów, w tle nieśmiało świta idea napisania książki, pierwszego przewodnika biegowego po Poznaniu, więc już cieszę się na nadchodzące miesiące. Bo MOC będzie z nami!
Chris Kwacz
Tak, tak – kupuj te szosę koniecznie! On The move w kolarskim wydaniu, mniamm 😀 Tez Cie wciągnie, zobaczysz!!!
Super, trzymaj tak dalej